Trochę czasu już minęło, obejrzałem wszystkie odcinki ponownie, na chłodno i mogę się w końcu wypowiedzieć.
Doktor świetny, Capaldi naprawdę dobrze się spisuje. Co do Clary - nie wiem, twórcy chyba chcieli pokazać jej szaloną, lekko mroczną stronę, ale się nie udało, stała się typową towarzyszką bez charakteru. Bardzo podobał mi się zabieg dwuodcinkowych historii, widz mógł się wciągnąć w akcję. Rozpoczęcie sezonu należało do najlepszych (nigdy nie przepadałem za pierwszymi odcinkami, były po prostu w pewien sposób nudne). Aż mi się żal zrobiło Davrosa pod koniec, wężowy sługa wypalił, a współpraca Missy i Clary - geniusz w czystej postaci. "Under the lake" i "Before the flood" miały genialną historię z nieco słabszym finałem. Wytłumaczenie działanie tych duchów mnie nie przekonało, Król Rybak wyglądał spektakularnie, ale poruszał się i mówił nieco gorzej. Szkoda, że już nie powróci, byłby z niego dobry łotr długoterminowy. Odcinki z Ashildr są raczej takimi przerywnikami. "The girl who died" przypominał mi odcinek z Robin Hoodem i klasyczne serie, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Było kilka dziur fabularnych, ale oglądało się przyjemnie. "The woman who lived" było nieco nudne, potwór tygodnia rozczarowywał (takie budowanie klimatu żeby pokazać bohatera z "ThunderCats") i trochę szkoda, że na koniec dwoje nieśmiertelnych się nie zeszło. Odcinki z Zygonami też nie były złe, może trochę zbyt łopatologiczne, ale nadrabiały dobrze zbudowaną atmosferą, ciekawą fabułą i kilkoma dobrymi zwrotami akcji, ale przede wszystkim w końcu zobaczyliśmy złą i mroczną stronę Clary. Zakończenie również na poziomie. Później mamy "Sleep no more" - okrzyknięty "Love and monsters" tej serii. Trochę racji w tym jest. Mogli jakkolwiek wytłumaczyć nam działanie maszyny snu i potworów, które się w ten sposób tworzą, ale stwierdzili, że ropa z oka to idealne tworzywo na potwora. Tak właściwie to nie czułem się, jakbym oglądał Doktora, bardziej, jak jakąś creepypastę. Nie to, że przeszkadzała mi forma dziennika pokładowego, ale było to zrobione w taki chaotyczny sposób, a zakończenie sytuację jeszcze pogarszało. Jedyne, co może uratować ten odcinek, to historia o zamianie przypadkowych ludzi na ziemi w te "piaskowe monstra" pod wpływem sygnału. Podobało mi się trzyodcinkowe zakończenie, śmierć Clary była świetnie zrobiona, zębatkowy zamek również, no i powrót na Gallifrey... Trochę się zawiodłem brakiem Missy oraz Daleków, oszukaną śmiercią Clary oraz uważam za nielogiczne pojawienie się Ashildr na ulicy w Londynie, skoro ziemia wybuchła w roku 5000000, ale reszta to rekompensuje. Mają teraz dużo wolności, jeśli chodzi o kolejny sezon, bo są Dalekowie, jest Missy, jest Rassilion, jest Ashildr, jest nowy towarzysz. Mam nadzieję, że pojawią się również starzy znajomi z wiktoriańskiego Londynu.
Teraz tylko czekać na spin-off o dwóch kobietach przemierzających czasoprzestrzeń za pomocą restauracji większej w środku niż na zewnątrz.