Te ostatnie numery to zupełnie nie moja bajka, chociaż
217 to jednak coś pięknego :) Za to poczucia humoru z
219 i
222 chyba nie łapię. Jeszcze cofając się do
215 - solowy Cornell nigdy mnie nie zachwycał, ale to mu akurat wyszło. Jak dla mnie najlepsza piosenka z ostatnich Bondów, ta najnowsza jest za to tragiczna.
A korzystając z okazji, że pojawiło się japońskie kuriozum:
223. Nisennenmondai - B2
https://www.youtube.com/watch?v=UFF2bL2obMI