No właśnie, potworki się respią, a roślinki nie rosną. Tak w przyrodzie nie ma. Reklamacja.
EDIT
No, to po niemal 19 godzinach grania (sic!) skończyłam jedynkę i muszę uczciwie powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Wprawdzie zeszło mi tak długo nie dlatego, że jest tyle roboty, ale głównie z tego powodu, że bez przerwy gubiłam się na tych ogromnych mapach. A jak już od tego zaczęłam, to od razu powiem, że zmniejszenie ich o połowę (przy jednoczesnej redukcji populacji potworków o jakieś 75%) wyszłoby grze bardzo na zdrowie. I graczowi zresztą też.
Początek gry, właśnie z tych względów, jest mocno zniechęcający, a szkoda. Poza ilością nie bez znaczenia jest też poziom trudności walk - dopiero w trzecim rozdziale udało mi się odetchnąć, a ostatecznie skończyłam grę z zapasem kilkudziesięciu miksturek każdego rodzaju, bo najwięcej zaczęło się ich pojawiać dopiero wtedy, gdy już nie były specjalnie potrzebne.
To nieskończone łażenie po lasach, jaskiniach, bagnach i czym tam jeszcze zdołałam wytrzymać głównie dzięki muzyce - ścieżka dźwiękowa to stanowczo mocna strona WA. No i zbieractwo - po prostu je uwielbiam, a każda gra, w której można coś znaleźć po drodze ma u mnie od razu punkcik więcej.
Co do grafiki, na którą sporo osób narzeka, to mnie jakoś specjalnie w oczy nie raziła (może mało wrażliwa jestem albo gust mam kiepski), a niektóre nieortodoksyjne kawałki nawet mi się podobały (np. urocze domki hobbitów, może nie za specjalnie pasujące do otoczenia, ale i tak śliczniutkie). No i animacje w walkach - wprawdzie niektóre dość długo trwające, ale efektowne wielce. Fajne też umiejętności specjalne, które trochę walki ubarwiały. Niefajne natomiast to, że ekwipunek u bohaterów pobocznych był zablokowany - na początku gry miało to swój sens, bo zwykle byli mocniejsi od mojego biedniutkiego i słabego Elroara, ale potem to już udało mi się wyprzedzić ich o lata świetlne, a porządnej broni wystarczyłoby mi na całą armię. Ale się zmarnowała.
Elroar, jak to słusznie zauważył Noruj w recenzji WA3, faktycznie troszkę drewniany, a ta cała wielka miłość jakoś mało efektowna. Ale i tak plusik za tego typu wątek. A nawet dwa (i wątki, i plusiki). Trochę brakowało mi oznak uczuciowego rozdarcia, a tak właściwie to oznak jakichkolwiek uczuć u bohatera. U jego lubej zresztą też, i jedna noc niczego tu nie zmienia. ;)
Jednakowoż fabuła na plus. Ja tam lubię ratować świat, zwłaszcza jak nie muszę pamiętać, co mam po kolei do roboty, bo stoi w dzienniczku zapisane - na co komu solucja, jak gra sama prowadzi za rękę? Miło również, że wymagające kilometrów bieganiny zadania poboczne dało się przeważnie załatwić przy okazji nabijania kilometrów na potrzeby misji głównej.
No i jak zwykle wyszło mi głównie narzekanie, ale prawda jest taka, że - pomijając początek - grało mi się znakomicie, w związku z czym za chwilkę zamierzam ściągnąć dwójeczkę i zdaje się, że kilka kolejnych wieczorów nie będzie mnie dla nikogo.
Jeszcze chwilkę o błędach (poza tymi w dialogach - nie da się ukryć, parę jest) - o mało co nie sprzedałam tego pierścionka, co to miałam wymienić na kawałek amuletu, no i znów bym się zablokowała. A, jeszcze taki drobiażdżek (górny, prawy obelisk - Elroar go nie ruszył, a wrota się i tak otworzyły):