Gry  -» Scena  -» Inne
 
 

 

Wywiad z Super Vegetą (28.02.2007)

     Od mojego ostatniego wywiadu dla Tokei minęły 2 lata. Cholerna kupa czasu? Nie dla każdego. Gdy usłyszałem, iż mam przeprowadzić kolejną zinową rozmowę właściwie nie miałem wątpliwości kto będzie jej celem. Obawiałem się trochę, że rozmowa z Super Vegetą może się nie kleić (co zresztą na początku się sprawdziło), ale dość szybko "złapaliśmy ciąg", a wkrótce nawet z rozpędu nieco zeszliśmy z wyznaczonego tematu. Wyszło nostalgicznie, może trochę nudnawo, ale moim zdaniem udanie. Zresztą, ponoć lubicie czytać.
     Dlaczego więc wybór był tak prosty? Zapraszam do tekstu.

Jazzwhisky: Słuchaj, ile Ty właściwie masz lat?
Super Vegeta: Hm... Policzę. No, no, w pod koniec marca 16 mi stuknie.

J: No tak. Wydawać by się mogło, że wciąż mamy 2002. Miałeś okazję poznać PoZoRa, czy pojawiłeś się na scenie już nieco później?
SV: Nie, ale zdążyłem jeszcze odwiedzić jego niepozorną stronę. Raz tylko, już nawet nie pamiętam zbytnio, co tam było. A może ona nadal istnieje? W sumie, nie zainteresowało mnie to jeszcze od tamtego momentu.

J: Istnieje! Ale to był rok 2002, tak czy inaczej?
SV: Yup, bodajże w czerwcu 2k2 założyli mi internet.

J: Kawał czasu, a Ty wciąż z nami... Jak wpadłeś na RM?
SV: Sam do końca nie wiem. Łaziłem po necie, jak to typowy dzieciak (skromnie licząc, w 2k2 miałem 11 lat), który dopiero dostał możliwość połączenia z netem. Pewnego dnia wlazłem na jakąś stronę o RPG, której admin (czy też jeden z redaktorów) wyczaił RM i zrobił weń grę. Zrobili o tym mini-dzialik i dodali do main menu, i tak łażąc po tym sajcie w końcu wlazłem i tam - tak się zaczęło...

J: ...
SV: Uprzedzając pytanie - grą na tej stronie było Goleniów Gates.

J: Hah, wiesz zastanawia mnie i ciekawi... Ostatnio zwłaszcza jesteś znacznie mniej aktywny "scenowo", ale mimo wszystko stoi za Tobą kilka znanych produkcji (Marchewa Game, Shoot'n'Play czy Warzelnia)... Przesiedziałeś te 5 lat na scenie - jak oceniasz ten czas?
SV: Hmmm... W sumie sam do końca nie wiem. Ale biorąc pod uwagę to, że obecnie net to dla mnie na dłuższą metę tylko GG + mail + RM sites + SVG + YouTube + ew. Wikipedia, słownik czy coś takiego, to musze powiedzieć, że gdybym nie 'odkrył' RM, to pewnie cholernie bym się przez ten czas nudził... Być może odkryłbym w sobie jakiś inny talent? :P

J: Aha...
SV: Wiesz, nie chce się tu użalać czy coś, ale w sumie jestem człowiekiem dosyć - że zapożyczę wyrażenie od pana Giertycha - alienującym się od świata, więc tak czy owak mam dość dużo wolnego czasu.

J: Wiesz, sporo ludzi rzuciła RM ze względu na swój wiek i tzw. obowiązki, tymczasem Ty jesteś wciąż młodszy niż niektórzy gdy w 2002 czy 2003 zaczynali tą zabawę...
SV: Obowiązki... Szczerze, to nie wierzę. Na moje to jest raczej takie tłumaczenie jak rap-ziomal z osiedla przychodzi po Ciebie, a Ty: "Nie wiesz, nie mam czasu, mam w cholerę lekcji..." podczas gdy drugim okiem patrzysz, czy Cię jeszcze nie zajebali w Diablo/czy nie skończyła się przerwa na reklamę w filmie. Zresztą co by tu więcej mówić... Ze względu na wiek? Też nie, jak już, to albo ze względu na koniec chęci i zapału, albo, że tak to ujmę - koniec przygody. Wiesz o co mi chodzi, jak to często ktoś mówi, że na przykład przez dwa lata ćwiczył sztuki walki, była to ciekawa przygoda, ale z czasem zaczął tracić zapał i stwierdził, że nie ma już co ciągnąc na siłę. Tak samo mogło być z RM, to tylko przygoda, która w pewnym momencie się skończyła.

J: No właśnie... Ale czy Ty widzisz się nadal w tym światku? Jakieś projekty, budowanie community, ożywienie... Wierzysz w cokolwiek? Zwłaszcza, że większość dobrych znajomych dawno temu zniknęła, a izolacja nie pomaga w zdobywaniu nowych?
SV: Jakby to ująć... Widzę się, widzę, i momentami do rozpaczy doprowadza mnie to, że choć mam mnóstwo planów, ostatnimi czasy do niczego nie mogę się zabrać. Praktycznie wszystko mnie nudzi i nuży.

J: Skądś to znam niestety.
SV: Ale... Wiesz, jeżeli jakimś cudem wróci mi chęć do roboty, to pewnie będziecie mogli oczekiwać nagłego zaskoku z nowym projektem.

J: No nie mogę Cię nie spytać... Właśnie z tej perspektywy i doświadczeń 5 lat, tych mniej i bardziej pięknych czasów... Jak Ty widzisz przyszłość RM w Polsce?
SV: Tak długo, jak ludzie będą lubić oldschool i ogólnie tworzenie czegokolwiek, pewnie tak długo RM będzie istniał. Wiesz, o co mi chodzi - to tak jak państwo, naród. Mijają pokolenia, przez historię przewijają się masy ludzi, czasami jest gorzej, czasami lepiej - ale jednak kraj się trzyma.

J: Chwytam...
SV: Najgorszy możliwy scenariusz to na moje to, że polski RM straci swoje community i pozostanie jako jeden z działów na forach poświęconych ogólnie gamemakingowi, ale na moje raczej nie zostanie całkowicie zapomniany... Chociaż to by w sumie było ciekawe, jakby tak nasze latorośle przeglądając net natrafiły na jakiś strzęp ojcowskiej twórczości. xD

J: Hehe, wierzysz w to, że po chwilowej zadyszce związanej z napływem sporej ilości, powiedzmy delikatnie: 'nieprzystosowanych' osób, oldschool w Polsce odżyje?
SV: Wiesz, nie chcę tu gadać, że "swoje w życiu przeżyłem", jak to co niektórzy mawiają, bo prawda jest taka, że nic nie wiemy (i często, cholera, nie zdajemy sobie z tego sprawy) - ale na moje nadejdzie lepszy czas. Nasza kochana Polszcza jakoś przeżyła zabory.

J: Ludzie się cywilizują i przestają patrzeć tylko na opakowanie i liczbę poligonów\pikseli na ekranie?
SV: Chociaż... Szczerze, to najbardziej poważne zagrożenie wynika chyba stąd, że Win98 full współgrał z DOSem. WinME już nie posiadał trybu DOS, tylko lipny wiersz polecenia. Pod XP ledwo co dało się uruchomić cokolwiek bez DOSBoxa lub innego emulatora, pod Vistą jeszcze nawet nie próbowałem. Mam na myśli, że ludziom się zaczyna niejako wpajać, że tylko to co jest ładne, pikne i ogólnie cukierkowe jest dobre.

J: Komercyjna edukacja.
SV: I to, niestety, ale cholera wasza mać działa. Dość często spotykam się z taką postawą, że - no przyznaj mi, znasz jakąś lepszą grę taktyczną od X-COMów? Jak np. pokazuję komuś X-COM, to osoby tej nie obchodzi mechanizm gry, czy to fajne, jak to działa, bla, bla - tylko po pokątnym spojrzeniu na grafikę rezygnuje.

J: Niestety, jest jak mówisz. Ale na zachodzie takich fanów staroci jest wciąż całkiem sporo... Myślisz, że tam też może to zamierać?
SV: Powtórzę to, co już powiedziałem - nawet, jeżeli zacznie zamierać, to nie wymrze zupełnie. Wątpię, by jakaś grupka ostatnich fanów nie stworzyła Abandonii RM czy czegoś na ten styl. :P

J: Hmm, opiekujesz się jeszcze artykułem RM na Wikipedii?
SV: Hah, takiego pytania się nie spodziewałem. W sumie to tak niezbyt, ale już wielokrotnie stwierdzałem, że musiałbym się wziąć do roboty i zrobić coś na styl artykułu na eng wikipedii. Choćby o 90% krótszy, ale taki właśnie bardziej, khem, profesjonalny.

J: Moich poprzednich rozmówców zawsze pytałem o Tokei. Teraz zin powraca po niemal 2 latach (!) przerwy... Odczucia?
SV: Odczucia? No, dobrze że wraca, tyle powiem. A co by tak bardziej rozbudować wypowiedź, to mam nadzieję, że uda się wam (nam?) w ten miesiąc czy dwa coś ciekawego wytworzyć... W sumie to przyznam, nie wiem zbytnio co o tym mówić. Po prostu dobrze, że coś się dzieje. Przynajmniej będzie później co wspominać, tak jak teraz gdy czytamy Anakoreto.

J: Prawda :). Nie da się ukryć, że od pierwszego nr Tokei ma pewne problemy z tożsamością. Co chwilę pojawiały się i znikały z niego różne działy... Jakieś osobiste pomysły nad czym powinniśmy skupić się w przyszłości?
SV: Zinom i innym tego typu tworom na moje nie pomaga zbytnio spontan. Można od czasu do czasu dać jakiś "bonus", ale jeżeli ktoś się bierze za robienie jakiegoś działu, a po dwóch numerach nie ma do tego chęci, to raczej d... Tyłeczek. I w sumie mogę powiedzieć to, czego nauczyłem się dzięki trenowaniu biegów (tia, we wrześniu dwa lata stukną): lepiej jest biec cały dystans tempem równym, niż co chwila zwalniać, a potem zrywać się i nadrabiać tempem psa z wywieszonym ozorem.

J: Przypomnij nam skąd można zassać wszystkie twoje cudeńka :).
SV: http://www.svgames.prv.pl - lekko już zasyfiała, musiałbym tam remanent zrobić, po drugie, skleić jakiś lay (damn, który raz ja to już powtarzam?); myślałem też o zakupie własnego serwera i przeniesieniu jej tam. Ale, tak czy owak - jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma.

J: ...
SV: Teraz to już w zasadzie jest SV Creations, nie tylko Games, ale co tam. =D

J: To chyba tyle? Coś na koniec?
SV: Tyle tylko powiem, by wszyscy zajmujący się RM - jeżeli nadal jeszcze chcą - poszukiwali w sobie zapału i możliwości tworzenia. Zawsze miło potem powspominać.

J: Dzięki za poświęcony czas :).
SV: Nie ma za co. Zazwyczaj dla innych mam go mnóstwo.

Everything is gonna be alright
Everything is gonna be alright
Everything is gonna be alright
Be strong
Believe


     Uwinęliśmy się w lekko ponad godzinę. Północ blisko. Jak mówiłem: przede wszystkim nostalgia i wspomnienia. Ale warto czasem i tak. Może następnym razem będzie inaczej.
 

z Super Vegetą rozmawiał Jazzwhisky

 


Copyright 2004/07 by Tokei. All rights reserved by Tokei.
Layout by dominiczeK(dK) & Michu